breath of fresh air

Cześć!

Ugh, dawno mnie tu nie było, przepraszam. W przeszłości dosyć często słyszałam, że liceum niszczy ludzi, dziś z pewnością mogę to potwierdzić. Chyba nie muszę wyjaśniać, o co mi chodzi, a powód mojej nieobecności jest już wszystkim doskonale znany.

Ale wiecie co?

Moje województwo niedługo nareszcie będzie miało ferie. Już nie mogę się doczekać :) Znów 2 tygodnie słodkiego lenistwa. Mam nadzieję, że wtedy właśnie znajdę czas na wszystko to, co zaniedbuje podczas tej semestralnej gonitwy. Aż mi się robi ciepło na sercu :) Cóż, na razie trzeba wytrzymać jeszcze te kilka tygodni.

Od paru dni zastanawiam się, o czym do Was napisać i tak w sumie, dosyć spontanicznie, podczas rozmów z jedną z moich przyjaciółek, wpadłam na pomysł, aby poruszyć temat dość kontrowersyjny, a mianowicie chodzi mi o nowe blogerki, współprace i powody, dla których pisze się bloga. Spokojnie, proszę usiąść, nie kierować się do wyjścia. Dajcie mi dokończyć  J

Okej, jeżeli masz głowę pełną pomysłów, wiesz co to estetyka i twoja ortografia ma się całkiem dobrze- nie mam nic przeciwko, chętnie zacznę poczytam twojego bloga. Co z tego, że nie masz lustrzanki, iPhone’a i nie chodzisz na zakupy co sobotę. To nie jest ważne. Ważne jest to, co sobą reprezentujesz, to co chcesz przekazać czytelnikom, to że każdy post piszesz z pasją i że nie możesz się doczekać okazji, aby napisać coś nowego. Blogosfera wita takich ludzi z otwartymi ramionami. Tylko czeka na powiew świeżości, bo w sumie, ile można czytać o nowej bluzce od sponsora? Ile można czytać o lakierach do paznokci, które dostało się za umieszczenie baneru na swojej stronie? Możesz sobie pomyśleć, że trudno wnieść coś nowego, trudno być oryginalnym, ale to nie prawda. „Tyle pomysłów, ile głów”, jak mówiła jedna z moich nauczycielek J

Cóż.. Druga strona medalu..

Jeśli żebrzesz o obserwacje na Facebooku…  Jeśli z twoich postów mogę dowiedzieć się jedynie, co jadłaś dzisiaj na obiad… Jeśli jesteś tu tylko po to, aby dać link do swojego bloga w komentarzu, to uwierz mi, to do niczego nie prowadzi, to nie jest dobra droga.

Wiele „nowych” wychodzi z założenia, że im więcej pseudo-czytelników, tym lepiej, byle jak najszybciej zdobyć sponsorów i pozamawiać mnóstwo ubrań. 

Ha, życie prawdziwej blogerki, mówisz? 

Nie prawda. 

Myślę, że to nie na tym wszystko powinno polegać, a codziennie przekonuję się, że to wyobrażenie staję się powoli uniwersalizmem wśród portali takich jak Blogger i nie tylko. I nie chodzi o to, że posiadanie firm, które wspierają twojego bloga jest złe. Chodzi raczej o to, że nie powinna to być twoja jedyna i najważniejsza motywacja do pisania.

Przykładowo, moim największym marzeniem związanym z tym blogiem jest zdobycie prawdziwych czytelników i to w zupełności by mi wystarczyło. Po prostu chciałabym mieć osoby, dla których warto pisać. Taka mała, jeśli mogę to tak nazwać, rodzinka J Kogoś, kto z utęsknieniem będzie wyczekiwał kolejnego postu, kogoś, kto włączy się w dyskusję wywołaną postem. 

W skrócie- chciałabym czuć, że to co piszę w ogóle kogoś interesuje.

To tyle na dzisiaj, uff, ale się rozpisałam. 

Co powiedzielibyście na walentynkowy giveaway? Jakie nagrody chcielibyście w nim zobaczyć?

A Twoje największe marzenie dotyczące bloga? Czekam z niecierpliwością na wasze odpowiedzi, a tymczasem do usłyszenia (przeczytania)! :)

ASK | FACEBOOK | TUMBLR | INSTAGRAM