hej!
Wczoraj wróciłam znad morza. Obiecałam małą relację, oczywiście słowa dotrzymam, ale dziś chciałabym napisać też o czymś innym, o czym często zapominamy, a jest niezmiernie ważne.
Na wakacje zaplanowane już w marcu pojechałam z rodziną, tą najbliższą, ale również tą trochę dalszą (kuzynostwo). Miejscowość w której się znajdowaliśmy nie była zbyt duża. Było raczej... cicho i spokojnie. Ogólnie pogoda dopisywała, a oprócz siedzenia cały dzień na plaży, odwiedzaliśmy też pobliskie miejscowości takie jak Mielno, Darłowo czy też Darłówko Wschodnie i Zachodnie. Tak jak napisałam we wcześniejszym poście, nie zamierzałam porzucać aktywności. Tak też było, biegałam, dużo chodziłam, pływałam, byłam nawet na zumbie, ale jeżeli chodzi o wstrzemięźliwość od słodyczy, to trochę zawaliłam. :)
Jednym słowem tegoroczne rodzinne wakacje uważam za udane.
A teraz ta druga część posta.
Mianowicie, będąc nad morzem bardzo uważałam żeby się nie spiec. Stosowałam kremy z filtrami i wszystko było dobrze. Dzisiaj jednak coś mi odbiło i zamiast się posmarować, przez prawie 5 godzin leżałam w pełnym słońcu nad jeziorem na plaży. Myślałam: przecież nie spalę się, jestem już brązowa, teraz nie opalę się już na czerwono. Nic bardziej mylnego. A że słońce świeciło z lewej strony, toteż tylko tam się spiekłam.
Większość osób uważa, że jeśli posmaruje się kremem z filtrem, to wcale się nie opali. NIE PRAWDA! Krem z filtrem 10 (na przykład) przedłuża czas bezpiecznego opalania o dziesięć razy, krem z filtrem 30 o trzydzieści razy itd.
Takie emulsje pielęgnują i spowalniają procesy starzenia się skóry, zapobiegają występowaniu rakotwórczych pieprzyków, a przede wszystkim okropnie bolącej czerwieni!
Niestety, nie wystarczy posmarować się raz. Aplikację kremu należy powtarzać co 1-2 godzin i po każdym wyjściu z wody nie zależnie od tego czy krem jest wodoodporny czy nie (każde zamoczenie się powoduje, że jest coraz mniej skuteczny).
Także dbajcie o swoją skórę, aby była opalona, ale tylko w ten zdrowy sposób, jest to o wiele wygodniejsze, bezbolesne i przede wszystkim schludniejsze.
A ja teraz idę się czymś nasmarować, ałaaaa.
Ja nie lubie sie opalac :P
OdpowiedzUsuńŁadne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńśliczne zdjęcia! :)
OdpowiedzUsuńMÓJ BLOG - KLIKNIJ :)
super zdjęcia:) ja w tym roku planuję wypad do Mielna <3
OdpowiedzUsuńTakie piękne zdjęcia !!♥♥
OdpowiedzUsuńOpalanie . eh , ja na to nigdy nie mam czasu , hahaha ;)
Bardzo ładny blog♥
Zapraszam do mnie na nowego posta sytuacjabez.blogspot.com
Niesamowite widoki! :)
OdpowiedzUsuńmatrelsy.blogspot.com
Morze mam na codzień, haha ;)
OdpowiedzUsuńagnieszka-bawi-sie-w-bloggera.blogspot.com
super zdjęcia!
OdpowiedzUsuńjeśli możesz to poklikaj w kliki u mnie w poście ;)
http://panmalofel.blogspot.com/2014/08/new-york-62.html
Ja niestety zazwyczaj opalam się na czerwono :/
OdpowiedzUsuńŁadne zdjęcia.
justlife-jurka.blogspot.com
cudowne zdjęcia,strasznie spodobały mi się te z zachodem słońca :)
OdpowiedzUsuńoleksandra-official.blogspot.com
świetne fotki :)
OdpowiedzUsuńDarłówko/Darłowo/Dąbki to cale moje dzicinstwo <3 niestety po smierci dziadka przestalismy tam przyjezdzac a szkoda bo oklica bardzo ladna :)
OdpowiedzUsuńświetne zdjęcia ;)
OdpowiedzUsuń